Przypominanie o tym, że Piotrków był – krótko co prawda – stolicą kraju, trąci megalomanią. Ale że jest to historia ciekawa i, przyznajmy, osobliwa – warto o niej wiedzieć. W roku 1807 Piotrków znalazł się w granicach Księstwa Warszawskiego. Do miasta przybyli żołnierze francuscy, stacjonujący tu po drodze na wschód. Kilka lat później wracali tędy spod Moskwy, sromotnie pobici... Zachował się dokument z roku 1813, mówiący o tym, że 5 lutego zakwaterował się w Piotrkowie rząd i konfederacja Księstwa. Razem z Radą Stanu przybył pełnomocny minister Francji, Edward Bignon. Lokalne władze zostały zobowiązane do pomocy ewakuującym się.
Niemal równocześnie z rządem przeniósł się do Piotrkowa książę Józef Poniatowski wraz ze sztabem i ośmiu tysiącami żołnierzy. Właśnie tutaj, 7 lutego, mianował księcia Jana Pawła Sułkowskiego generałem dywizji.
Korpus dowodzony przez księcia Józefa wyruszył nazajutrz do Częstochowy, ale rząd Księstwa Warszawskiego pozostał w Piotrkowie przez tydzień. Miasto, będąc siedzibą władz, stało się w ten sposób tymczasową stolicą kraju – a w każdym razie pełniło funkcję stolicy. Przejściowo i nieoficjalnie – ale jednak. Szybko o tym zapomniano.
Wiele, wiele lat później – już w XX wieku – nagle zrodził się problem stolicy Polski. Po II wojnie światowej Warszawa była niemal zrównana z ziemią i pojawiły się głosy sceptycznie traktujące myśl o odbudowie ze zniszczeń. Głosy sugerowały, że Łódź ma się lepiej niż Warszawa, więc może by przenieść siedzibę władz do Łodzi... Aż dziw, że do sporu nie włączył się Kraków, znacznie wcześniej pozbawiony rangi oficjalnej stolicy. Cóż; Kraków po prostu nią był...
A Piotrków? Piotrków ma szczęście, że nie jest.
Anna Rzędowska, "Piotrków nie tylko Trybunalski", Wydawnictwo Do, 2006.